📍 Ostrołęka, 19 lipca 2025 r.
Deszcz, chłód i cisza urzędowa nie powstrzymały ich przed przyjściem. W samo południe, w sobotę 19 lipca, przed budynkiem dawnego Urzędu Wojewódzkiego – tzw. „pałacykiem” przy ul. Fieldorfa „Nila” – zebrało się ponad stu mieszkańców Ostrołęki. Transparenty, flagi, głośniki i kamery – to wszystko nie dla polityków, ale dla jednej idei: bezpiecznej, suwerennej Polski.
Protest odbył się pod hasłem „Stop imigracji” i był częścią ogólnopolskiej akcji społecznej organizowanej w 80 miastach. W Ostrołęce, mimo lokalnego charakteru wydarzenia, pojawili się ludzie z różnych środowisk – nie tylko sympatycy Konfederacji, ale też zatroskani rodzice, młodzież, osoby starsze. Nie zabrakło też emocji, kontrowersji i momentów pełnych determinacji.

🔊 Mówcy: głos, który zabrzmiał
Głos zabierali przedstawiciele różnych środowisk – od działaczy politycznych po zatroskanych obywateli. Ich wypowiedzi łączył jeden przekaz: Polska ma prawo do bezpieczeństwa i suwerenności.
- Grzegorz Małkowski, lokalny aktywista i społecznik, w przemówieniu pełnym emocji mówił: „To my, zwykli obywatele, musimy stanąć w obronie żon, dzieci i ojczyzny.”
- Antoni Śniadach, działacz społeczny, przestrzegał przed zjawiskiem, które – jak twierdził – już dziś dotyka polskie granice: „To dzieje się teraz. I to dzieje się tu.”
- Monika Jankowska, jedyna kobieta przy mównicy, podkreślała lęki, które coraz częściej pojawiają się wśród matek i kobiet: „Jako matka mam prawo czuć się bezpiecznie. Nie chcę żyć w lęku jak kobiety we Francji czy Szwecji.”
Jej słowa spotkały się z głośnym aplauzem. - Marek Mielnicki, Beata Kot, Rafał Iwanejko i Radosław Kaczmarczyk mówili jednym głosem: o konieczności jedności narodowej i potrzebie oporu wobec tego, co nazwali „eksperymentem multikulti”.
Wzywali do solidarności lokalnej, obywatelskiej odwagi i uważnego patrzenia władzy na ręce.

🧱 Hasła, które nie potrzebowały tłumaczenia
Protest nie był akademicką debatą. Jego językiem były krótkie, stanowcze hasła – skandowane wspólnie, z rytmem bębnów, pod ciężkim niebem:
- „Tu jest Polska!”
- „Cała Polska śpiewa z nami – wypierdalać z uchodźcami!”
- „Stop masowej imigracji!”
- „Donald matole, twój rząd obalą kibole!”
- „Szczelne granice – bezpieczne ulice!”
- „Płaczą Niemcy, płacze Francja – tak się kończy imigracja!”
Na transparentach pojawiły się m.in. hasła:
- „Chcemy bezpiecznej Polski, mówimy nie imigracji”
- „Bezpieczna Polska”
- „Bóg, honor, ojczyzna – bezpieczna Ostrołęka”
- „Patrol Obywatelski Ostrołęka”
- „Stop masowej imigracji #Ostrołęka”
- „Nie dla pakietu migracyjnego, imigrantów, ośrodka integracji cudzoziemców!”
To nie był marsz nienawiści, lecz marsz niepokoju – jak mówili sami uczestnicy – przed przyszłością, którą określali jako narzucaną „z góry”.

🐕 Prowokacje i zakłócenia
Choć protest miał pokojowy przebieg i był zabezpieczony przez policję, nie zabrakło prób zakłócania wydarzenia.
- W okolicy przez długi czas krążył mężczyzna z psem, który uporczywie szczekał podczas przemówień, zagłuszając wystąpienia mówców i powodując rozproszenie.
- Dodatkowo, dwie kobiety ustawione bezpośrednio przy kamerach prowadziły głośne rozmowy w trakcie nagrań – mimo zwróconej uwagi – co zostało odebrane jako celowe działanie mające na celu dezinformację medialną.

📊 Symboliczna frekwencja
Mimo niesprzyjającej pogody i braku ogólnopolskiego nagłośnienia, na miejscu zebrało się około 100–120 osób. Protest podzielony był przestrzennie: część ludzi stała w zwartym szeregu przy mównicy, inni zajmowali chodniki, alejki i okolice krzewów – a mimo to reagowali wspólnie, chórem i emocjonalnie. To było zgromadzenie obywatelskie – nie tylko polityczne.
📌 Podsumowanie
Ostrołęka – miasto, które nieczęsto pojawia się na politycznych mapach Warszawy – przypomniało o sobie w sposób donośny i konsekwentny.
Protest „Stop imigracji” nie był tylko częścią ogólnopolskiej akcji. Był lokalnym głosem w sprawie narodowego bezpieczeństwa. Głosem – którego nie sposób zignorować.



































































